niedziela, 4 września 2016

Hiver cd Snorri

Skrzywiłam się i odwróciłam wzrok. Czy to jego sprawa?
Basior przez chwilę wpatrywał się we mnie bez słowa, a ja nie zamierzałam zacząć rozmowy.
- Hiver...? - zaczął, posyłając mi pytające spojrzenie - W porządku?
Strasznie dużo gadał. Zbyt dużo.
Kiedy już miałam mu odpowiedzieć, że nie, nic nie jest w porządku, poczułam pulsujący ból głowy. Rozchodził się po całym ciele, przenikając moje mięśnie, dochodząc do kości. Przeklęłam cicho, pod nosem, posyłając alfie przepraszające spojrzenie.
- Ja... Muszę już iść.
Ruszyłam do przodu, lekko się chwiejąc, a Snorri odprowadził mnie spojrzeniem, najwyraźniej nie ulegając pokusie zawołania mnie. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie.
Syknęłam z bólu, kiedy moja prawa, częściowo bezwładna łapa zahaczyła o wystający korzeń. Rozglądałam się w poszukiwaniu brata, lecz już nigdzie nie czułam jego zapachu. Sama nie wiedziałam, czy chcę go jeszcze zobaczyć. Byłam pewna, że nie żył - a tu proszę, niespodzianka.
Wzięłam głęboki oddech, mroźne powietrze podrażniło moje gardło. Słońce wisiało nisko nad koronami drzew, szykując się do zniknięcia. Ciekawe gdzie się podziewa, kiedy zastępuje go księżyc. To w nocy dzieją się najgorsze rzeczy. Pod osłoną ciemności ginie wiele istnień. Też chciałabym być słońcem. Odejść i rozpłynąć się we mgle, przeczekać najgorsze, wrócić i udawać, że nic się nie stało. Ach, gdyby to było takie proste.
Zacisnęłam zęby, mrużąc oczy. Ból nie ustawał, a mnie dodatkowo wzięło na filozoficzne przemyślenia. Nie jest dobrze.
Z nieba zaczął siąpić lekki deszczyk, chłodząc powietrze i tworząc lekkie błoto. Przyśpieszyłam, szukając odpowiedniego schronienia. Nieopodal wypatrzyłam wgłębienie w skale, które dodatkowo obrastały gęste krzewy. Ochrona przed deszczem i wiatrem - chwilowo nie potrzebowałam niczego więcej.
Rzuciłam się w kierunku upragnionego schronienia niczym do oazy na pustyni. Upadłam na ziemię, skuliłam się i zamknęłam oczy, a po chwili zapadłam w głęboki sen. Niczego nie potrzebowałam bardziej, niż chwili wypoczynku.
Kiedy otworzyłam oczy nie mogłam pozbyć się uczucia, że nie jestem sama. Tak, jakby ktoś wciąż mnie obserwował.
- Witaj. - usłyszałam, a sama aż podskoczyłam, zaskoczona.
Od razu poznałam ten niski głos. Sama nie wiem, czy bardziej cieszyłam się, że nie zwariowałam, czy byłam zawiedziona, że to nie mój brat.
- Przyszedłem sprawdzić, jak się czujesz. - uśmiechnął się lekko, na co posłałam mu ciepłe, wdzięczne spojrzenie - Kiedy odeszłaś, byłaś strasznie zestresowana.
Wstałam i oparłam się o chłodną kamienną ścianę.
- Już lepiej. - westchnęłam, dla pewności rozglądając się ukradkiem. - Powiedz - zaczęłam, by nie spytał mnie o brata – mógłbyś opowiedzieć mi więcej o tej wojnie?
Basior spojrzał na mnie podejrzliwie, lecz nic nie odpowiedział. Skinął jednak łbem, a ja odetchnęłam w duchu.

<Snorri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz