poniedziałek, 5 września 2016

Hiver cd Scave

Czułam na sobie jego wzrok, co wprawiło mnie w lekką irytację. Nie lubiłam, kiedy ktoś mi się przyglądał. Starałam się nie patrzeć mu w oczy, nie odzywałam się.
Niebo subtelnie się rozjaśniło, zwiastując wschód słońca. Od długiego czasu tkwiłam przy tym potoku, grzebiąc w nim łapą i wpatrując się w płynącą wodę. Nie należała do najczystszych, a z miny Scavengera dało się wyczytać, że nie lubi takich wód. Mnie jedynie interesowało to, że nie jest zanieczyszczona przez ludzi. Muł mi nie przeszkadzał.
Basior nie zakłócał ciszy, która panowała przy owym strumyku, co niezmiernie mnie cieszyło. Jednak teraz postanowiłam odezwać się pierwsza, co nie przychodziło mi z taką łatwością, jak innym. Kiedyś i tak nikt by mnie nie wysłuchał, więc nigdy nic nie mówiłam. Bo i po co zdzierać sobie gardło, kiedy inni i tak pozostają głusi na Twe słowa?
- Powiedz... - zaczęłam, a wilk momentalnie podniósł łeb, spoglądając na mnie tymi swoimi ciemnymi, zmęczonymi oczyma - Jak się tu znalazłeś?
Przez chwilę nie odzywał się, jakby myśląc nad odpowiedzią. Odważyłam się spojrzeć mu głęboko w oczy, dosłownie wwiercając się w nie. Byłam ciekawa, jaka była jego przeszłość. Udawałam, że jest mi to obojętne, a pytanie rzuciłam od niechcenia, lecz tak naprawdę pragnęłam, by nie była to krwawa opowieść.
- Normalnie. - odparł zachrypniętym głosem, a ja pochłonęłam to słowo, nadal pragnąc wyjaśnień. Nic nie powiedziałam, nie ruszyłam się, jedynie wciąż wlepiałam w niego swoje błękitne ślepia - Opuściłem watahę i dotarłem tutaj. Nic szczególnego, prawda?
Nie odpowiedziałam, a on wcale tej odpowiedzi nie oczekiwał. Zgarbił się lekko, ale nic nie wskazywało na to, by kłamał. Odetchnęłam z ulgą. Może i nie jestem zbyt towarzyska, ale nie lubię, gdy ktoś cierpi - a przecież każde wydarzenie odciska na wilku swoje piętno, prawda?
Znów skierowałam wzrok ku wodzie, a ta dalej niewzruszenie brnęła dalej. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl jaką powierzchnię zajmowała by woda, która przepływa przez ten odcinek podczas jednej nocy.
Zapewne dość sporą, jak mniemam.
Niby taki mały strumyk. Niby nic się nie zmienia. A jednak woda wciąż płynie.
Wstałam, prostując grzbiet i spoglądnęłam przed siebie, wodząc wzrokiem po pniach drzew. Spomiędzy nich powoli wyłaniało się słońce, oświetlając wilgotną glebę. Otrząsnęłam się i zdałam sobie sprawę, że całe futro mam przemoczone i oszronione. To była wyjątkowo zimna noc. Omiotłam wzrokiem niebo, lecz nie było już księżyca, który tkwił przy nas przez cały ten czas. Ruszyłam wolnym krokiem w głąb lasu, wciąż czując na sobie spojrzenie basiora. Przystanęłam, nie do końca wiedząc, co zrobić. Przygryzłam wargę i spojrzałam za siebie, lustrując towarzyszącego mi wilka i posłałam mu naglące spojrzenie.
- Idziesz?

<Scavenger? Nie możemy tak siedzieć tam bez końca...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz