Biegłam już przez dłuższy czas, nogi zaczynały mnie boleć, łapy swędzieć. Nie piłam, nie jadłam tylko biegłam. Zemdlałam ze zmęczenia.
Powoli otwierałam oczy. Ujrzałam nad sobą białą waderę, z tego co zauważyłam, była zapewne wilkiem polarnym.
-Co tu robisz?-zapytała groźnym tonem.
-Ja, ja sama nie wiem-odpowiedziałam lekko zamulonym głosem.
-Z jakiego stada jesteś?-spytała patrząc na mnie podejrzliwie.
-Nie mam stada.
-To jak się tu znalazłaś?
-Musiałam odejść ze stada.
-To może miałabyś ochotę dołączyć do mnie i mojego stada?-spytała radośniejszym tonem.
-Z wielką ochotą
-Snorri!-zawołała głośno wadera.
Z krzaków wynurzył się biały basior.
-Byłbyś tak miły i przyniósłbyś trochę wody?
-Już idę!-powiedział i dostojnie od nas odbiegł.
Gdy basior przybiegł z wodą zaczęłam pić łapczywie. Wadera patrzyła się na mnie z zaciekawieniem po chwili spytała:
-Czemu masz białe oczy?
-Taka przypadłość.
-Rozumiem, chciałabyś, żeby ktoś cię oprowadził?
-Tak z chęcią.- Gdy to powiedziałam to wadera zawołała...
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz