poniedziałek, 12 grudnia 2016

Od Moona

Był sobie zwykły najzwyklejszy ranek. Dopiero co wstałem więc byłem trochę przymulony, siedziałem na łące i oglądałem wiosenny wschód słońca. Na około mnie było pełno ptaków, królików (których o dziwo nie łapałem) itp. mój sokół też nadzwyczaj spokojny szybował sobie i wypatrywał śniadania. Chodziarz rutyna ta ciągłą rutyna! Myślałem wstaję jem coś włóczę się byle gdzie z Celly jem jeszcze coś i idę spać, to nudne! i tak leżałem i myślałem co dla odmiany zrobić.
-Moon!-usłyszałem głos bodajże Alfy Snoriego. W jego głosie słychać było niepokój. -Moon wiem że jesteś jeszcze szczeniakiem...-zaczął-ale potrzebuje pomocy a nikt dotąd nie chciał mi pomoc, widziałem rudego wilka trochę mnie zaniepokoił, a po za tym za nim ciągnęła się nieprzyjemna woń-Rozmyślałem trochę czy mu pomoc czy nie, czy wazie potrzeby miałbym szansę się z nim zmierzyć!
-Dobrze- odpowiedziałem poważnie, wstałem i odrazu zacząłem się rozglądać a Snorri poszedł wgłąb lasu. Nagle poczułem Dziwny zapach gdy pobiegłem za nim zauważyłem starego rudego wilka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz