sobota, 31 grudnia 2016

Od Graybacka

Wyciągnąłem łapy przed siebie i rozwarłem szczęki. Kątem oka zauważyłem, jak mój oddech zamarza tworząc w powietrzu groteskowe kształty.  Fakt faktem, było cholernie zimno. Nawet nie mogłem się nikomu poskarżyć. "I po coś Ty Gray sobie odgryzałeś tą łapę, co?" - pomyślałem ponuro i fuknąłem - "Teraz wszyscy Cię mają za dziwaka i psychola". Świetnie. O ile wiem, od teraz królestwo samotności i wstydu było moim naturalnym środowiskiem. Byłem jego panem i władcą. Dźwignąłem się z ziemi i zbliżyłem do gładkiej tafli wody. Skrzywiłem się, widząc swoje odbicie.
- I czym Ty się stałeś, stary? - zapytałem swoje odbicie. Zza grubego i szarego futra wyzierały żebra. Popatrzyłem basiorowi oczy. Jedno z nich było żółte, takie same jak u innych wilków. Drugie zaś było mlecznobiałe. I do tego ten kikut. - A zresztą... Kogo to obchodzi, czym się stałeś? - fuknąłem oskarżycielsko. Odbicie uśmiechnęło się kpiąco, ukazując swoje ostre kły.
Poczułem czyjąś obecność.
- Witaj, Znachorze. - przywitałem się chłodno i odwróciłem w stronę psa. - Co cię sprowadza do starego kaleki?
- Przestań, Gray. - mruknął. - Nie jesteś żadnym starym kaleką.
- Pewnie, że nie. - zaśmiałem się gorzko. - Jestem tylko szaleńcem, który odgryzł sobie łapę i nie widzi na jedno oko!
Znachor skrzywił się.
- Trzymasz się lepiej niż większość zdrowych wilków w twoim wieku, Gray. - odparł krótko i spojrzał na mnie.
- Czego chcesz? - zapytałem, tępo wpatrując się gdzieś przed siebie.
- Nic takiego, Gray. Po prostu zastanawiam się, czy nie wybrałbyś się że mną w pewne miejsce. - odpowiedział obojętnie. - To jak będzie?
Już otworzyłem pysk, żeby mu odpowiedzieć, ale nie zrobiłem tego. Ciszę między nami rozdarł krzyk.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz