wtorek, 28 marca 2017

Od Vetera, cd. Convel

- Sokół wędrowny. - mruknąłem, osłaniając głowę przed potężnym skrzydłem Cri. Zaskrzeczał donośnie, otwierając zakrwawiony, żółty dziób.
- Jak udało ci się go złapać? - zapytał zdziwiony Alfa, obchodząc mnie dookoła tak, żeby przyjrzeć się uważnie mojemu towarzyszowi.
- Nie złapałem, raczej uwolniłem z pułapki. Ludzie wyrzucili do lasu jakieś śmiecie, w które biedak się zaplątał. Potem nie chciał odlecieć ode mnie, więc stwierdziłem, że znalazłem idealne rozwiązenie i nauczyłem go polować ze mną.
- Idealne rozwiązanie?
- Widzisz... - zacząłem niepewnie, zastanawiając się, czy możliwe jest wydalenie z watahy nie do końca sprawnego wilka - Mam problem ze wzrokiem od szczeniaka i nie widzę zbyt wiele. Polowania zawsze kończyły się fiaskiem, więc stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie łowiectwo z ptakiem drapieżnym. Teraz przynajmniej mam co jeść - dokończyłem, czując, jak krew rozszarpanego królika ścieka mi po barkach. Będę musiał się umyć w pobliskim strumieniu, nie chcę, żeby ktokolwiek zobaczył mnie całego pokrytego tym szkarłatnym płynem.
- Sprytne. - zauważył Convel, a ja dostrzegłem, że uważnie mi się przypatruje. Był na tyle blisko, że widziałem dokładnie zarysy jego twarzy - Dlaczego właściwie nie widzisz?
- Widzę. Ale niewyraźnie. To przez uraz z dzieciństwa, spadłem ze skały i wgniecenie w czaszce uszkodziło mi mózg, czy jakoś tak... - mruknąłem, niezadowolony z tego, że muszę ujawiniać swoje słabości.
<Conv?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz