piątek, 3 marca 2017

Od Kangae cd Grayback

Ziewnęłam, otwierając szeroko mokry pysk. Od kiedy szczeniaki zaczęły widzieć i słyszeć coraz częściej nie dawały nam spać. Szare niebo powoli zalewało się różem, a wiejący coraz mocniej wiatr o zapachu poranka i deszczu zapowiadał, że dzień nadchodzi. Dodatkowo, najpewniej nie będzie on słoneczny.
Woda pobliskiego strumyka była świeża i przyjemnie chłodna, ale mimo niewielkich rozmiarów to nie przyprowadzałabym do jego okolicy Shiki i Amber. Ponad to powinnam już wracać, ale chciałam jeszcze zapolować, póki szczeniaki i Gray śpią. Odwróciłam się na pięcie, ruszając w gęste zarośla, które zdołały się już rozrosnąć od czasów odejścia mrozów i śniegu. Mocno wciągnęłam powietrze, próbując złapać jakąkolwiek woń ofiary, która zostanie moim posiłkiem. Poszczęściło mi się; wyczułam królika. Dodatkowo całkiem niedaleko stąd, więc skoczyłam za drzewo i pognałam w określonym kierunku. Przedzierałam się przez krzewy, starając się poruszać jak najciszej, żeby w razie czegoś nie spłoszyć mojej potencjalnej zdobyczy. Kiedy ujrzałam niewyraźny zarys długich uszu, przykucnęłam za listowiem. Zwierzątko pasło się spokojnie na trawie, skubiąc źdźbła, od czasu do czasu drapiąc się po głowie. Czekałam, aż stworzonko podejdzie bliżej, żeby mieć pewność, że trafię idealnie w kark i nie będę musiała obejść się smakiem.
Już miałam wyprostować gwałtownie tylne łapy i złamać futrzakowi kark, kiedy poczułam, jak wiatr owiewa mi kark i plecy. Zamarłam, mając nadzieję, że w jakiś sposób mój zapach nie zdradzi mojej obecności, ale to było na nic. Czarne, przerażone oczka mignęły w przestrzeni miedzy listowiem i wiedziałam, że okazja przeszła mi koło nosa. Wyprostowałam się z westchnieniem irytacji, rozgarniając gałązki, rozglądając się po polanie, jakby oczekując, że stanie się cud i jednak uda mi się przynieść coś do domu. Nagle zastygam, dostrzegając norę. Mój pysk rozjaśnił uśmiech, kiedy podpadłam do niej i poczułam rozkoszny zapach zająca, żeby po chwili zacząć rozkopywać ziemię.
XxX
- Hej, kochany. - mruknęłam cicho, czołgając się po ziemi, nieco brudząc piach króliczą krwią. Ujrzałam  zaspane oczy mojego partnera, który unosi głowę. Shika pisnał, wypowiadając swoją irytację z powodu tego, że basior trącił go lekko kiedy się poruszył. Mój syn zaczął się wiercić, wierzgając krótkimi łapkami, budząc również Amber, która otwiera pyszczek w niemym proteście. Nadal czekałam niecierpliwie na jej pierwszy dźwięk, ale myśl o kalectwie córki wydawała się coraz bardziej bliżej prawdy. Starałam się to zaakceptować, ale bolała mnie świadomość, że moje szczenię będzie miało ciężej w życiu.
Amber powoli uniosła się na łapki i podreptała do mojej przedniej łapy, potykając się co jakiś czas. Czekałam cierpliwie, odkładając martwą zdobycz na ziemię.
- Dzień dobry, maleńka. -szepnęłam, kładąc się na ziemi po czym przygarnęłam do swojego brzucha głodne maluchy.
- Widzę, że byłaś na polowaniu. - powiedział Gray, wstając i przeciągając się na tyle, na ile pozwalał mu sufit oraz ściany.
- Nie wiem czy można to nazwać polowaniem. - mruknęłam - Właściwie to wyciągnęłam go z rozgrzebanej nory.
- Da się tak?
- Ta nie była zbyt głęboka. Na szczęście. - odpowiedziałam, patrząc na Gray'a, który rozszarpywał skórę martwego królika.
- Ja kiedyś wyciągnąłem lisa za ogon z nory. - parsknął śmiechem - Wyskoczyłem na niego, ale chybiłem i zdołał mi uciec. Dorwałem go zanim się schował.
- Nigdy nie jadłam lisa. - powiedziałam, chwytając najedzoną już Amber po czym zaczęłam czyścić jej futro tak uważnie, jakby od tego zależało jej życie, mimo wyraźnego sprzeciwu waderki. Kątem oka ujrzałam, jak Gray przyciąga do siebie Shikę. Mały basior spróbował złapać małymi, ledwo wyrośniętymi zębami nos mojego partnera, a kiedy mu się to udaje pisnął z radości i zaczął lekko machać głową.
- Moglibyśmy z nimi wyjść na zewnątrz. - pwiedziałam, przerywając toaletę córki.
- Czemu nie. - przytaknął basior, ostrożnie unosząc głowę, tak, żeby przypadkiem nie popchnąć Shiki.
<Gray? Podczas pisania tego słuchałam ,,ZŁYCH KSIĄŻEK" pisanych w czasie teraźniejszym i musiałam potem całe opowiadanie poprawiać, bo miałam ten sam problem XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz