wtorek, 14 marca 2017

Hiver cd. Convel

Brodziłam w zimnej wodzie, która delikatnie muskała moje łapy, obmywając je z każdą kolejną falą. Co jakiś czas, wraz z oddaleniem się wody, schylałam się i zanurzałam nos w namokniętym piasku, szurając nim i odkopując mieniące się w popołudniowym słońcu bursztyny. Uniosłam rozleniwiony wzrok ku niebu, wstrzymując oddech. Płynące leniwie chmury stały się niezwykle interesujące.
Czułam się tak spokojnie. Tak, jakbym unosiła się na niewidzialnych skrzydłach, otoczona kokonem błogich myśli. Czułam się taka bezpieczna. Wokół był tylko piasek, wiatr i szum uderzającej o pobliskie kamienie wody.
Pozwoliłam sobie jednak zerknąć w bok, dostrzegając coś innego. Siedziała tam sporych rozmiarów, biała plama, wyglądająca trochę jak wilk. Podeszłam parę kroków bliżej, a moje uszy drgnęły niespokojnie. Przyjaciel? Wróg? Moje oczy, dzisiaj w wyjątkowo złej formie, wwiercały się w niego, lekko przymrużone. Wiatr wiał w kierunku morza, nie czułam jego zapachu. Kiedy byłam wystarczająco blisko, aby plama nabrała wyraźnych konturów, zauważyłam, że jest to teraźniejszy alfa. Siedział spokojnie, a zamkniętymi oczyma, lecz ułożenie jego uszu dawało mi do zrozumienia, że doskonale wie o mojej obecności. Cofnęłam się o krok, niepewnie się w niego wpatrując, lecz kiedy miałam po cichu się wycofać, ten otworzył lewe oko. Napotkałam jego jasne, zmęczone spojrzenie, lecz zaraz odwróciłam wzrok, przenosząc go na spienioną taflę wody.
- Hiver? - zapytał, jakby w celu przerwania ciszy.
Nie, szczur lądowy.
Westchnęłam, w myślach żegnając się z ciszą. Skinęłam łbem, podeszłam do niego i usiadłam parę metrów obok, może dwa, trzy.
- Jak szczeniaki? - zapytałam z grzeczności, w miarę głośno.

Convel? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz