piątek, 7 kwietnia 2017

Od Canagana

Byłem już naprawdę spragniony i nie marzyłem o niczym innym, jak znaleźć jakieś małe jeziorko, czy rzeczkę. Wtem w powietrzu wyczułem wzrost wilgotności, a po kilku krokach ziemia zamieniła się w błoto, co oznaczało, że gdzieś niedaleko musi być jakaś woda. Przyspieszyłem trochę kroku i po jakimś czasie znalazłem to, czego szukałem. Woda. Jednak były to jakieś mokradła. Ciecz w nich w ogóle nie nadawała się do picia, była zbyt brudna. Nie odważyłbym się nawet zamoczyć w tym bagnie łapy. Ominąłem je więc i z lekkim żalem zacząłem się oddalać w przeciwną stronę. Drzewa zaczynały rosnąć coraz częściej, teraz z łatwością mogłem stwierdzić, że znajduję się w środku lasu. Wtem do mojego nosa dotarł dobrze znany zapach. Gdzieś w pobliżu znajdowała się zraniona sarna. Wytropienie jej nie zajęło mi długo. Zwierzę było dość mocno ranne, w dodatku zupełnie same, więc to było tylko kwestią czasu, aż znajdzie ją jakiś drapieżnik. Okrążyłem sarnę, starając się nie dać w żaden sposób zauważyć. Na szczęście wiat cały czas wiał w moją stronę, więc zwierzę nie miało możliwości mnie wyczuć. Mogło mnie jedynie zauważyć, ale postarałem się o dobry kamuflaż. Gdy już ustawiłem się na dogodnej pozycji, uszykowałem się do ataku i rzuciłem się w stronę sarny. Dość szybko przebiegłem dzielący nas dystans i upolowałem szybko moją zdobycz. Wtedy też wyczułem jeszcze czyjąś obecność. Podniosłem wzrok. Naprzeciw mnie stał jakiś wilk, któremu zapewne sprzątnąłem sprzed nosa zdobycz.
- Kim jesteś?- zapytałem.
<Ktoś chętny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz