Byłem już naprawdę spragniony i nie marzyłem o niczym innym, jak znaleźć
jakieś małe jeziorko, czy rzeczkę. Wtem w powietrzu wyczułem wzrost
wilgotności, a po kilku krokach ziemia zamieniła się w błoto, co
oznaczało, że gdzieś niedaleko musi być jakaś woda. Przyspieszyłem
trochę kroku i po jakimś czasie znalazłem to, czego szukałem. Woda.
Jednak były to jakieś mokradła. Ciecz w nich w ogóle nie nadawała się do
picia, była zbyt brudna. Nie odważyłbym się nawet zamoczyć w tym bagnie
łapy. Ominąłem je więc i z lekkim żalem zacząłem się oddalać w
przeciwną stronę. Drzewa zaczynały rosnąć coraz częściej, teraz z
łatwością mogłem stwierdzić, że znajduję się w środku lasu. Wtem do
mojego nosa dotarł dobrze znany zapach. Gdzieś w pobliżu znajdowała się
zraniona sarna. Wytropienie jej nie zajęło mi długo. Zwierzę było dość
mocno ranne, w dodatku zupełnie same, więc to było tylko kwestią czasu,
aż znajdzie ją jakiś drapieżnik. Okrążyłem sarnę, starając się nie dać w
żaden sposób zauważyć. Na szczęście wiat cały czas wiał w moją stronę,
więc zwierzę nie miało możliwości mnie wyczuć. Mogło mnie jedynie
zauważyć, ale postarałem się o dobry kamuflaż. Gdy już ustawiłem się na
dogodnej pozycji, uszykowałem się do ataku i rzuciłem się w stronę
sarny. Dość szybko przebiegłem dzielący nas dystans i upolowałem szybko
moją zdobycz. Wtedy też wyczułem jeszcze czyjąś obecność. Podniosłem
wzrok. Naprzeciw mnie stał jakiś wilk, któremu zapewne sprzątnąłem
sprzed nosa zdobycz.
- Kim jesteś?- zapytałem.
<Ktoś chętny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz