środa, 15 czerwca 2016

Od Leste - Jak dotarłem?

Ułożyłem się wygodnie na wysuszonej trawie i zamknąłem oczy. Był przyjemny, ciepły dzień. Z oddali słychać było dość głośną rozmowę mojego rodzeństwa z rodzicami. Dotyczyła ona ich dorosłości; nie można było wiecznie żyć na utrzymaniu rodziców, prawda? No więc spór toczył się o to, kiedy opuszczą stado i założą własne.
Z tego co wiem, z Cruel poszło łatwo. Ona tylko czekała na sygnał do opuszczenia rodziny i zaczęcia nowego życia. Cóż, jej imię jest nieprzypadkowe. Okrutna. Jako jedyna wyróżniała się z watahy swoim charakterem. Pragnęła wolności, którą jej zdaniem stado jej ograniczało.
Widziałem, jak ucieszona odbiegała w głąb puszczy. Lśniące, szare futro wilczycy kontrastowało z drzewami.
Przeciągnąłem się i ułożyłem wygodniej; chciałem posłuchać tych sporów, mimo, że mnie też to czeka. Nie miałem ochoty się wyprowadzać, ale ile można? Z oddali dobiegły mnie głosy ojca i Przytulnej.
- Muszę się wyprowadzać, bo...? - zadała pytanie patrząc basiorowi prosto w oczy. To... odważny ruch.
- Bo jesteś już dorosła i założysz własne stado. - Ojciec był coraz bardziej poirytowany, a wokół tej dwójki zbierało się niezła widownia złożona z pozostałych wilków w watasze.
- Mowy nie ma. - odparła.
Mimo, że moja siostra jest milutka i łagodna, jest też baaardzo uparta.
Po jakiejś półgodzinie kłótnia ucichła. Z triumfalnej miny Przytulnej wywnioskowałem, że tutaj zostaje.
Przyszedł teraz czas na mojego brata. Zawsze był cichy i milczący. Zgodził się na to bez żadnej kłótni ani ostrzejszej wymiany zdań,
***
W końcu zostałem wezwany do rodziców. Wiedziałem, co mnie czeka więc nawet nie protestowałem kiedy wilczyca mówiła:
- Leste... Jesteś już dorosły, Powinieneś wyruszyć w świat i szukać innej rodziny, a nawet założyć własną. Mam nadzieję, że u....
- Wiem, co mam zrobić. - przerwałem.
Po zakończeniu rozmowy pożegnałem się z rodzicami i resztą watahy; w całej watasze było około ośmioro wilków.
Od terenu stada odszedłem powolnym, nieśpiesznym krokiem.
***
Zmierzchało już. Znalazłem się na innych terenach. Nie wiem, czy były one zamieszkane, czy nie. W każdym bądź razie podszedłem do płynącego nieopodal strumyczka i napiłem się z niego. Podniosłem głowę opryskując się jednocześnie chłodną wodą. Gdzieś tam majaczyła się jaskinia. To może być dobre miejsce na spoczynek.
Potruchtałem nieśpiesznym kłusem w jej stronę. Ale coś mi przeszkodziło.
Mianowicie, poczułem zapach w i l k a. Innego wilka. Nie dostrzegłem jeszcze jego postaci więc szedłem dalej w stronę tego zapachu.
Z woni wilka da się określić baardzo dużo rzeczy; na przykład kondycję, dietę czy płeć.
Zamarłem.
Jeśli mój zmysł powonienia działał dobrze, to podążałem w stronę pięcioletniej wadery alfa.
Położyłem po sobie uszy i podszedłem do niej, przybierając jak najbardziej uległą pozycję. Spojrzała na mnie.
<Calme?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz