czwartek, 26 maja 2016

Snorri cd Calme

Tak.
Powiedziała "tak."
Wyszczerzyłem do niej kły w uśmiechu i wstałem z mchu, jednocześnie się przeciągając. Mięśnie drżały mi pod skórą, było to wyraźnie czuć, ale widać już nie.
Przytuliłem pysk do jej śnieżnobiałego futra. Było czuć jej przyśpieszone tętno.
Pieszczotliwie pociągnąłem ją zębami za ucho, delikatnie, czule. Nie miała nic przeciwko.
- Więc - zacząłem - wiesz, że jednocześnie zostałaś alfą? Masz władzę.
Na moment dostrzegłem w jej oczach błysk satysfakcji. Znam doskonale ten błysk, jednak u Calme się go nie obawiałem.
- Cieszę się z tego powodu. - odparła spokojnie.
Miała tak przyjemny, spokojny głos.
Zamruczałem cicho.
Na dworze było ciepło i przyjemnie, słońce grzało jednak niemiłosiernie.
Zmrużyłem lekko oczy i spojrzałem przed siebie, w dal.
- Chcesz wyjść? - Popatrzyłem w stronę Calme - Z jaskini?
- Nie muszę. Jest tutaj całkiem przyjemnie. - zdecydowała i przysunęła się do mnie.
W pierwszym momencie przez moje ciało przeszedł dreszcz.
Chwilę potem susem przeskoczyłem na drugą stronę jaskini i rozejrzałem się.
Na dworze ciemność powoli przeganiała dzień, zapadał zmierzch. 'Zmierzch twojej samotności, Snorri.'
Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie o jednej ważnej rzeczy.
Nikt nie żyje wiecznie, a mi i Calme zostało jakieś... jedenaście lat życia?
Oczywiście, mamy następców, takich jak Barda czy Sensitive, jednak oni nie są z naszej krwi; są jakby następcami "w razie czego".
Są różne warianty dziedziczenia władzy, jednak najczęściej otrzymuje ją najsilniejsze dziecko pary alfa, jako godny potomek.
I tu, oczywiście, zaczyna się problem.
Nie wiedziałem, czy Calme zgodzi się na wilczę, chociaż raczej nie od niej samej to zależy. Aczkolwiek zamierzałem zapytać z czystej grzeczności.
Jeśli para alfa nie zostawiłaby po sobie potomka, władzę przejąłby najsilniejszy wilk. Taki, który wygrywa najwięcej walk; w tym wypadku stawiam na Sensitive, ponieważ Barda jest jeszcze młody. I zapewne słaby, ale tego wolałem nie sprawdzać. Kto wie, jaką siłę kryją te małe ząbki i małe, ostre pazurki?
A no właśnie, nikt.
Sprawa była jednak poważna.
Krążyłem po jaskini jak duch jakiegoś zagubionego męczennika, wciąż obserwując młodą alfę. Wydawała się spokojna i rozluźniona, to dobrze.
W pewnej chwili położyłem się tuż obok niej, przyjmując całkowicie uległą pozycję i niewinnie spytałem:
- A co ze szczeniakami? Zamierzasz mieć?
<Calme?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz