sobota, 7 maja 2016

Od Snorriego CD. Bardy

<piszemy raczej z pierwszej osoby liczby pojedyńczej i używamy takich nawiasów zamiast kwadratowych. Poza tym, jak do kija, on ma tylko 3 tygodnie i tyle przeżył?!>

***

Tego ranka znudziło mi się błąkanie jak wszy na łysej głowie. Postanowiłem coś ze sobą zrobić, cokolwiek, co pozwoliłoby ulżyć mi w nudzie, więc spacerowałem po lesie. Przerwać ten dźwięk samotności. Był już zdecydowanie zbyt długi.  Było przyjemnie ciepło, choć słońce nie świeciło, a zbierało się na deszcz. Lekki wiaterek mierzwił mi sierść. Uśmiechnąłem się pod nosem i wystawiłem nos na wiatr. Zamknąłem oczy.
Wtedy wyczułem woń innego wilka.
***
Ciemność wbijała mu się w oczy, wywołując strach. Młody wilk bał się ciemności, a raczej bał się tego, co w niej jest. Ale to coś pachniało wilkiem, a nie stworzeniem z długim patykiem ziejącym ogniem. Pisnął cichutko i ostrożnie przysunął się w stronę wilka-nie-wilka. 
those who can hear me thinks i'm crazy
and screaming - what else did you maniack dreamed about?!
those who wake up don't belive in awakeing

Zamiast przyjaznego skomlenia usłyszał tylko agresywne warczenie. 
'Polujesz na mnie?' - pisnął - 'Czemu?'
Nie dane mu jednak było usłyszeć odpowiedzi, zamiast tego poczuł na swojej delikatnej skórze mocne kły napastnika.
***

Przestąpiłem z łapy na łapę, denerwując się. Mimo swojego wzrostu byłem jeszcze osłabiony. Jeśli wplątałbym się w walkę, mógłbym zginąć.
Z drugiej strony miałem też nadzieję na nawiązanie relacji, gdyż byłem bardzo samotny.
Puściłem się szaleńczym galopem wzdłuż potoku, omal do niego nie wpadając.
Z czasem, gdy zapach się nasilał zwolniłem do kłusa.
like last ghost of chance
my hungy fairy tales
please, be my immortal poem
Kilka minut potem już spokojnie, nieuchwytnie jak cień po prostu przemieszczałem się, wydawać by się mogło, bezszelestnie w kierunku czegoś, co wydaje ten charakterystyczny zapach. Charakterystyczny zapach przerwanego dźwięku samotności. 
Powoli zbliżyłem się do małego wilka. Spał spokojnie, nieświadomy tego, co się dzieje. A ja po prostu się w niego wpatrywałem.
Jednak po chwili młodziak zbudził się, patrząc mi w oczy z lękiem i zadając pytanie:
- K... kim jesteś?
Skulił się po tym, jakby w obawie o swoje życie,
- Ja? - spytałem, nie oczekując odpowiedzi, jednak malec skinął głową. - Przyjacielem. 
- Nie wierzę ci. - odparł.
- Nie musisz. - zgodziłem się z nim. - Jednak widzę, że jesteś samotny. 
Powoli, powolutku kruszył się.
- Ale w porządku... - szepnąłem. - To ja cię teraz tu zostawię...
- Nie! - zawołał.
'Nie' jest chyba najczęściej używanym przez niego zwrotem.
- Jak się nazywasz? - dodał, uważnie mi się przyglądając.
- Tr... Snorri. A ciebie jak nazywają?
- Barda.
- Barda... Świetlany. Chodź ze mną, świetlany wilku.
Mówiąc to, oddaliłem się.
<Bardo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz