czwartek, 5 maja 2016

Od Bardy

Było ciepłe lato, choć czasem padało... a nie, to nie to.
Nawet nie było lata, jednak było ciepło i duszno. U p a ł.
Barda siedział w cieniu drzew i z utęsknieniem wyczekiwał zmiany pogody na trochę chłodniejszą. W taki upał nie można było nic robić. Basior pisnął cicho i ze zrezygnowaniem ułożył pysk na przednich łapach.
- Bardo? - Do jego uszu dobiegł głos matki. - Bardo!
Wilk nie miał ochoty nigdzie iść, lecz posłusznie wstał i podszedł do matki. Była nią piękna, śnieżnobiała wilczyca o żółtych oczach i mrożącym spojrzeniu.
Przekręcił głowę z zainteresowaniem i spojrzał na nią.
- Nie wiem, jak ci to powiedzieć... - urwała. - Będziesz miał rodzeństwo.
Nie wiedział, czy ma się cieszyć, a może płakać. Rodzice od zawsze chcieli mieć więcej szczeniaków niż tylko on, ale nigdy mu tego nie mówili wprost.
Kiedy pojawią się szczenięta, rodzice nie będą poświęcać mu tyle uwagi co zawsze.
Wymusił jednak na swoim pyszczku kwaśny uśmiech.
Odpowiedziała mu tym samym.
***
- Mamo? - Barda szturchnął wilczycę nosem - Mamoo?
Nie zwróciła na niego uwagi.
Była zbyt zajęta jego rodzeństwem.
Czuł się niechciany i niepotrzebny, więc całe dnie włóczył się po lesie niczym duch. Czasem nawet cicho zawodził.
Nikt nie reagował.
Nie umiał opisać tego co czuje, jednak wydawało mu się, że odczuwa zdradę. Zdradę, ze strony tych, którym najbardziej ufał.
***
Ten dzień przelał czarę goryczy.
Basiorek rzucił spojrzeniem w stronę rodziców i rodzeństwa, po czym odszedł.
Tak po prostu.
***
Był w obcym lesie i czuł na sobie czyjeś spojrzenie, jednak nie zwracał na to uwagi. Szedł sobie drogą, dopóki coś nie śmignęło mu przed oczami.
Schował wtedy ogon pod siebie i znacznie zwolnił.
Czuł coś.
Czuł woń wilka.
Obcego.
A poza tym był głodny. I samotny.
Wtem zobaczył jakiś minimalny ruch w krzakach. Skoczył tam i po chwili trzymał w zębach małą, żywą mysz.
Patrzył na nią przez chwilę z przerażeniem. "Mam to zjeść?" - spytał sam siebie.
- Nazwę cię Salem. I od dzisiaj jesteś mój. - oświadczył myszy.
Nadal był głodny, więc zmusił się do zjedzenia trawy i kilku jagód, co tylko chwilowo umorzyło jego głód.
Zasnął.
***
Kiedy się obudził, stał nad nim ogromny, biały basior. Leżał sparaliżowany strachem.
- K..kim jesteś? - spytał cicho, kuląc się.
[ogromny, biały basiorze? ;D]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz